15 kwietnia 1984
Józefa Radzymińska, pisarka, w dzienniku:
Uroczy wprost fakt autentyczny: wnuczek znajomej chodzi do przedszkola przy ulicy Idzikowskiego, naprzeciw willi Jaruzelskiego. Pewnego dnia zachorował, gorączka, matka nie puszcza go do przedszkola, a czteroletni, bucząc, upiera się, „bo ma dyżur i nie może zawieść kolegów”! Matka wypytuje, o co chodzi, chce iść do Pani usprawiedliwiać, malec zasłania się tajemnicą, wreszcie z płaczem wyjaśnia, na czym polega ten „konspiracyjny dyżur”: dyżurny pilnuje momentu, w którym Jaruzela wyjeżdża z willi, daje znak „kolegom”, co wybiegają i z rozpostartymi rękami krzyczą: „Wrona!, wrona!”.
No i niech i kto powie, że my, Polacy, nie mamy buntu we krwi.
Warszawa, 15 kwietnia
Źródło:
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2.
Link bezpośredni:
Informacje o prawach autorskich:
Baza tekstów źródłowych jest wciąż rozbudowywana. Zachęcamy do jej współtworzenia — wyślij materiał (tekst wspomnień, fragment z prasy etc.) na adres [email protected].